poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział Dziesiąty.

- Witaj Jack.- Nie dałam się zmylić, wiedziałam że zaraz może zaatakować. Lekko przejechał szablą po mojej szabli. Słyszałam ten charakterystyczny, metaliczny dźwięk. Uniosłam jedną brew, i wykrzywiłam usta w pół uśmiechu.  Nie mogłam odpłynąć w jego mocno czekoladowe oczy. Pomimo widocznej jego złości dalej był tak samo uroczy.
- Chyba musimy wyrównać kilka spraw, czyż nie?
- Oh, kapitanie... -Postawiłam na inną taktykę. Opuściłam broń w dół i zrobiłam krok w przód. Jednak nie był to najlepszy ruch. Dredziasty jeszcze bardziej wyprostował się ku mnie.- Będziemy walczyć? Chcesz walczyć z kobietą?
- Nie chcę walczyć z kobietą, chcę ją zabić.- uśmiechnął się szeroko po czym rzucił szablę na piasek. Podszedł bliżej do mnie i pogłaskał mnie po policzku. Całej tej sytuacji dalej przyglądał się nieco zmieszany Gibbs.
- Jackie...-mruknęłam. - Wiedziałam, że uda ci się wydostać.- W tej chwili szarpnął mnie za koszulę do siebie i przystawił pistolet do skroni. Prychnęłam lekceważąco.
- Dlatego wystawiłaś mnie swojemu kochanemu ojczulkowi?!
- I mnie!  - odezwał się siwy mężczyzna.
- Jack, ja nie miałam pojęcia.. Ja nie wiedziałam, że on tam będzie i..
- I że zabierzecie moją perłę ?!- przerwał mi wypowiedź.
- Posłuchaj mnie Sparrow !- Krzyknęłam. - Wiedziałam kto jest moim ojcem, jednak ostatnim razem widziałam go jak byłam mała, kiedy zabijał moją matkę ! Nie jestem z tego dumna, i nie miałam pojęcia że on tam się zjawi. Nie miałam na początku na niego wpływów, bo on nie ufa ludziom, i czekałam na Ciebie aż w końcu pojawisz się na horyzoncie ! Załoga w Ciebie dalej wierzy ! Thomas zginął za to, a my wszyscy na statku obmyśliliśmy pewien plan zdobycia wszystkich pierścieni, dla ciebie ! Bo ty jesteś prawowitym kapitanem statku ! - Brązowooki zrobił minę godną uwiecznienia tego. Wybałuszył oczy i patrzył na mnie w milczeniu przez dłuższą chwilę. Opuścił lufę z mojej skroni i dalej mnie obserwował. Gibbs zbliżył się do nas i wpatrywał się to na mnie, to na kapitana. - Musimy działać wspólnie.
- Jeden z pierścieni ma Angelica. - odpowiedział dobity tą informacją.
- Jaka Angelica?
- Córka Czarnobrodego, a żeby..- nie dokończyłam mu wypowiedzieć się.
- Poczekaj, jak to jeden z pierścieni?
-Bo jest ich więcej złotko, a żeby mieć niezatapialny okręt muszę mieć je wszystkie. Drugi mam ja.
- To Barbossa poszedł szukać tego, czego tam już nie ma?
- Dokładnie, a teraz pozwól, że zostawię tutaj Ciebie, i wrócę na moją Perełkę. Kapujesz? - wzruszyłam ramionami i ustąpiłam mu drogi do mojej szalupy. Razem ze swoim kamratem ruszyli prosto w jej stronę.
-Nie chcę cię martwić Jack, ale jeden z pierścieni mamy my, a dokładnie Barbossa. I ma jakąś podpowiedź na pergaminie dołączoną do niej. - Ten wrócił do mnie i objął mnie od tyłu w pasie, spierając się przy tym swoim podbródkiem na moim barku.
- I co chcesz mi przez to powiedzieć? - wyszeptał mi słodko do ucha. On umie manipulować ludźmi, przez chwilę miałam oderwać się w stan zapomnienia, ale wróciłam do świata żywych.
- Idziemy do Hectora, i musimy działać wspólnie. Trzeba odebrać pierścień Angelice, a sam tego nie zrobisz.
- Marny ten twój plan kochanie, dlatego wolę zaufać mojemu instynktowi. - puścił mnie z objęć.
- Ale mojemu ojcu nie uda ci się ukraść pierścienia, bez pomocy. A z jego pomocą będziesz mógł łatwiej załatwić tamtą pannę.
- Sprytnie Ann. -spojrzał na mnie i pokazał swoje zęby. Pokiwał przytakująco głową i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Mogę podjąć z Tobą współpracę, jednak nie będziesz mogła być już pierwszym oficerem Perły, ale będziesz mogła dalej na niej służyć. Ty pomagasz mi z pierścieniami, w zamian za życie.
-Umowa stoi.- Ścisnęłam brudną, piracką dłoń. - A teraz chodźmy odszukać mojego ojca. - Ten przewrócił tylko oczami i razem z Gibbsem ruszyli za mną.
                                                        Przedzieraliśmy się przez wysokie krzaki ścieżką wydeptaną przez resztę załogi. Jack prowadził mnie do miejsca, gdzie znalazł swoją zdobycz. Mam nadzieję że tam trafiła również reszta. Szliśmy długo, aż przede mną ukazała się jaskinia, ciemna i mroczna. Skradaliśmy się tam coraz wolniej, aż w końcu dobiegały mnie jakieś męskie głosy. Wśród nich nie trudno było rozpoznać głos Hectora. Schowaliśmy się za jedną ze stalagmitów i obserwowaliśmy sytuację. Co chwilę w powietrzu latały złoto-srebrne przedmioty, korony, korale, puchary i jeszcze inne. Wszyscy byli bardzo zaangażowani w poszukiwania malutkiej zdobyczy.
-Nie ma tego tutaj panie kapitanie ! - Krzyczał Ragetti.
-Nie poddawać się kamraci ! Szukać dalej ! - Krzyczał rozzłoszczony Barbossa. - To musi być tutaj!
- I owszem, było.- wyszedł zza skały Jack wolnym krokiem podążając w stronę ojca.
- No, no, no.. Kogo ja tu widzę? Jack Sparrow! A to ci niespodzianka! Zabić go!-krzyknął, a wszyscy wyciągnęli bronie i odbezpieczyli je. Jednak nikt nie strzelił, ponieważ zaraz za nim wyszłam ja i stanęłam obok czarnookiego. Zaraz obok mnie pojawił się również Gibbs.
- Annie ! Co ty tam robisz? Miałaś być na statku! A teraz stoisz obok niego?!
- Tato posłuchaj, on ma pierścień, a drugi pierścień ma Angelica. Jest ich więcej, to prawda. Musimy działać wspólnie. I musimy odszukać Angelicę. A przede wszystkim.. poznać dokładną historię i znaczenie tych pierścieni. - Hector tylko wzruszył ramionami i podszedł bliżej naszej trójki.
- Pokaż mi pierścień.-odezwał się do Sparrow'a. - Ten uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni małą złotą obrączkę i przeplatał ją sobie zwinnie między palcami. Na wewnętrznej stronie miał napisaną literę "R". Schował ją z powrotem do kieszeni i uśmiechał się cynicznie prosto w twarz mojego taty. Lubi sobie pogrywać z niego, i widać na kilometr. Napiętą atmosferę dało się wyczuć w całej tej grocie. Wszyscy spoglądali na dwóch wrogich dla siebie mężczyzn.
- I mam coś jeszcze...- wyszczerzył się, po czym z drugiej kieszeni płaszcza wyjął mały zwinięty pergamin. Podał go mnie i kiwnął głową bym odwinęła. Przeczytałam wszystkim na głos.
- "Wybrać możesz ostatni, ale jeden. Pamiętaj, jest nas siedem."- wszyscy mieli takie same miny, czyli pytające. Jack jedynie się uśmiechał jakby wiedział o co chodzi, a jego po prostu śmieszyła cała sytuacja, która jest tak nie jasna.
- Dobra Sparrow, na pokład !- mruknął niezadowolony obecny kapitan perły. Wszyscy ruszyli w stronę wyjścia z ciemnej, wilgotnej i zimnej jaskini. Udaliśmy się prosto na piaskowy brzeg w stronę naszych szalup. Szliśmy drogą może około trzydziestu minut. Nikt się nie odzywał, słychać było tylko szelest liści i łamiące się pod butami patyki. W końcu doszliśmy do plaży i wsiadaliśmy do łódek. Jack i Gibbs nie mieli szans przepłynąć tamtą swoją "łajbą", więc zgarnęłam ich do siebie. Popłynęliśmy ku Czarnej Perle. Piękna i okazała bujała się lekko na boki. Załoganci zbliżali się do balustrad by wyciągać nas na górę. Kiedy wszyscy znaleźliśmy się na pokładzie, ludzie nie mogli oprzeć się zdziwieniu. Czarnoskóry pirat, z którym udało mi się dogadać był najbardziej zdezorientowany i przemówił.
- Jack Sparrow ! a jednak...
- Ruszać się ryborody ! co tak stoicie ! - Krzyczał Barbossa. Wszyscy pomału wychodzili do góry. Każdy zajmował swoje miejsce pracy. Jack poszedł za moim ojcem, po chwili mojej nie uwagi spojrzałam w ich stronę, był to widok dwójki piratów, zachowujących się jak dzieci, którzy szarpali się o ster. Podeszłam bliżej by usłyszeć co mówią.
-To moja łajba, więc ja steruję !
-To moja łajba !
-Ja jestem kapitanem !
-Ale ja ci ją odebrałem !
-Więc jesteś złodziejem !
-Jestem piratem ! I kapitanem !
-Cisza ! uspokójcie się !-krzyknęłam.- Zachowujecie się jak małe dzieci ! Ojcze, jak już chce to pozwól mu sterować.
-Mam busolę. - puścił oczko do Hectora, a ten niechętnie oddał mu drewniane koło w jego ręce.
Rzucił mi pełne gniewu spojrzenie i poszedł na dół do kajuty. Zostaliśmy razem, ten uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, spojrzał na swoją busolę i przekręcił ster dwa razy w prawo. Stałam tak na przeciwko kapitana i patrzyłam z wielką ulgą. Cieszyłam się, że jest z nami tutaj, że znów mogę go mieć w realnym życiu, a nie tylko śnie...

2 komentarze:

  1. Juhuu Jack wrócił :D dodatkowy plus za częste pojawianie się nowych rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skaczę z radości, tęskniłam za Jack'iem! :D epicka wymiana zdań przy sterze!
    Ja powinnam jeszcze dzisiaj dodać nowy rozdział, już go napisałam tylko, że ręcznie i muszę go przepisać.

    OdpowiedzUsuń